14. kolejka: Kosztowna wycieczka

14. kolejka: Kosztowna wycieczka

- Podobnych derbów życzyłbym sobie w następnym sezonie już w ekstraklasie - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Jerzy Brzęczek. To nie były życzenia na wyrost. Obie drużyny do ekstraklasy kandydować mogą śmiało, a widowisko jakością sportową odpowiadało oprawie kibiców i organizatorów. Tak swoją relacje z hitu 14. kolejki rozpoczął katowicki Sport. Czy trzeba do tego coś dodawać? Podział punktów przy Bukowej wrócił Katowicom pozycję wicelidera, na której od soboty przebywała już Chojniczanka.

Największą i kolejną już niespodzianką sprawili zawodnicy Stali. Po wyjazdowej wygranej z Podbeskidziem, porażce u siebie z Wisłą, ekipa Zbigniewa Smółki ograła Miedź i zepchnęła legniczan w środkowe rejony tabeli. Mielczanie z kolei wydostali się ze strefy spadkowej i gdyby dziś zakończyły się rozgrywki w 1 lidze, wystąpiliby w meczach barażowych.

By ktoś mógł piąć się w górę, ktoś musi zrobić miejsce. Padło na Tychy i to właśnie one zaznaczone są już na czerwono. Porażka w "meczu za 6 punktów" z Wisłą, to trzecia z rzędu przegrana GKS-u i jest to już druga taka seria w tym sezonie. Trenera Kamila Kieresia czeka zapewne poważna rozmowa z włodarzami spółki Tyski Sport.

Zaczęliśmy od niedzieli, skończymy na piątku. Tego dnia padło najwięcej goli w jednym meczu. Działo się to na stadionie w Głogowie. Chrobry prowadził już 3:1, lecz Bytovia tanio skóry nie sprzedała i wywiozła z Dolnego Śląska cenny remis. Tego samego dnia odbyły się zawody w Pruszkowie. Piszemy o nich tylko dlatego, że na tamtejszym stadionie zasiadło... 250 widzów. Znicz zamyka stawkę zaplecza ekstraklasy nie tylko w tabeli, ale także pod względem frekwencji w tym sezonie.

MKS w tej serii nie grał. Murawa miejscowego stadionu zatopiła się w wodzie i nasi musieli wracać do domu. Przypomnijmy, że Stomil jako jedyny uczestnik pierwszoligowych rozgrywek został ukarany odjęciem trzech punktów już na starcie rozgrywek, za niespełnienie wymogów licencyjnych. Wygląda na to, że także infrastruktura tamtejszego obiektu wymaga specjalnego przebadania. Przebyć 450 kilometrów i dowiedzieć się, że spotkanie się nie odbędzie - pal sześć! - Ta "wycieczka" kosztowała nas około 9 tys. złotych i kto zna naszą sytuację finansową doskonale wie, że to poważne ukłucie w nasze plecy - mówił w drodze powrotnej rozżalony prezes MKS-u Kuczbork Wojciech Smolnik.

Fot. Mirosław Szozda / www.mkskluczbork.pl

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości