Tomasz Swędrowski: Zostałem rzucony na głęboką wodę
609 minut. Tyle czekać musiał Tomasz Swędrowski na swój powrót na boisko. Pomocnik biało-niebieskich doznał kontuzji mięśnia półbłoniastego 15 sierpnia, podczas starcia z Wisłą Płock. Nasz rozgrywający rozegrał pełne zawody przeciwko GKS-owi Bełchatów, choć w końcówce...
- Sam się sobie dziwię, że nie poprosiłem o zmianę. Wytrzymałem jednak cały mecz. Po tak długim czasie przerwy wiadomym jest, że mogą być kłopoty z kondycją. W końcówce odczuwałem także skurcze, ale cieszę się, że dostałem szansę i wybiegłem w podstawowej jedenastce.
"Swędru" prezentował się jednak bardzo przyzwoicie dla oka.
- Bałem się trochę pojedynków jeden na jeden, gdyż nie mam jeszcze takiej pewności siebie. Ominęło mnie prawie pół rundy, do końca zostało przecież tylko 9 meczów. Zostałem rzucony na głęboką wodę, ale po takim rozbracie z graniem uważam, że mimo odczuwanego momentami dyskomfortu, zagrałem dobre zawody.
Głęboka woda także w najbliższą sobotę?
- Myślę, że po takim meczu jak w niedzielę trener postawi na mnie znowu. Nie zagrają za kartki Sebastian Deja i Rafał Niziołek, więc w składzie zrobi się trochę miejsca, w tym wolne skrzydło.
Swędrowski na skrzydle?
- Moja optymalna pozycja na boisku to oczywiście środek pomocy i całe życie tam grałem. Należy jednak podejmować wyzwania i jeśli takie zadanie dostanę, to postaram się mu sprostać. Przeciwko Bełchatowowi graliśmy jak Barcelona, bez klasycznych skrzydłowych, więc jest to możliwe.
Tomek 6 razy oglądał poczynania kolegów z trybun.
- W tych meczach, w których uczestniczyłem jedynie w roli widza, popełnialiśmy straszne błędy indywidualne. To był klucz do naszych niepowodzeń i to powodowało, że traciliśmy bramki. Padały one w najmniej spodziewanych momentach, jakby "z niczego" i podcinały nam skrzydła. Na tym poziomie rozgrywkowym nie powinno się to zdarzać. Świadczy o tym choćby ilości goli po stronie strat, która jest najwyższa w całej lidze.
Miejsce w strefie spadkowej nie jest problemem.
- Wystarczy wygrać jeden mecz i automatycznie wskakuje się wyżej. Sandecja ma od nas tylko trzy punkty więcej, a jest na 11 pozycji. Bardzo podbudowała i mnie, i chłopaków, gra na zero z tyłu w ostatnim spotkaniu. W końcu!
Scenariusz na sukces w Nowym Sączu?
- W tej lidze każdy może wygrać z każdym. Wynik wczorajszego meczu w Legnicy wyraźnie to pokazuje (Miedź - Zagłębie 1:4), dlatego na każde spotkanie wychodzimy z nastawieniem walki o zwycięstwo. Mamy dobry zespół, wierzymy we własne siły i tak będzie i teraz.