Łukasz Ganowicz: Za piękne oczy tego nie dostałem

Ceniący więzi rodzinne, prywatnie zapalony wędkarz i harleyowiec, sportowo obrońca i kapitan MKS-u Kluczbork, a od soboty? Trener z licencją UEFA A! To w telegraficznym skrócie osobowy krajobraz Łukasza Ganowicza. W ostatni piątek filar drużyny naszego pierwszoligowca odebrał dyplom-licencję, dającą mu przepustkę do dalszej kariery trenerskiej.       

- To była trochę taka droga przez mękę. Przez ostatni rok wszystko podporządkowane było temu celowi, czyli pozyskiwaniu tych uprawnień. Musiałem zdobywać kolejne szczeble i zaliczać tzw. kursy wyrównawcze. Jestem absolwentem studiów o kierunku wychowania fizycznego. Kiedyś to wystarczało, żeby być zwykłym trenerem, przepisy PZPN się jednak zmieniły i teraz już niestety nie - mówi stoper biało-niebieskich.

Trenerski upgrade nie był taki łatwy: - Musiałem pogodzić wiele spraw i zgrać je ze sobą. Wszystko zmieniło się, kiedy awansowaliśmy z MKS-em do 1 ligi. Przestałem wtedy prowadzić Stal Osowiec. Awans z tym klubem do ligi okręgowej pozwolił mi spełnić wymogi 2-letniego stażu na stanowisku trenera i dał ogromną satysfakcję mi oraz tamtejszym kibicom. "Papierów" UEFA A nikt nie podarował mi za piękne oczy. Musiałem pogodzić obowiązki zawodnika klubu zaplecza ekstraklasy oraz kandydata na "bycie trenerem". Nie zrobiłem tego z marszu i w pierwszym z możliwych terminów, ale mimo wielu wyrzeczeń dopiąłem celu i satysfakcja jest jeszcze większa - cieszy się popularny "Gana". 

- Po co mi to? Mam już swoje piłkarskie lata, kocham pikę i z nią postanowiłem związać się na przyszłość. Jeszcze gram i to dopiero początek mojej trenerskiej przygody. Nie ukrywam, że widzę się w tej roli i już myślę o kolejnym "coacherskim" szczeblu. Na razie wydaje się on jednak "lekkim kosmosem" i póki co koncentruję się na przygotowaniach do wiosny w 1 lidze - kończy... trener Ganowicz.  

Gratulujemy kapitanie!