Michał Szewczyk: Jakie to fajne uczucie, móc kopnąć piłkę

Michał Szewczyk: Jakie to fajne uczucie, móc kopnąć piłkę

Na pierwszym tegorocznym sparingu z Ruchem Zdzieszowice zameldował się Michał Szewczyk. Nasz pomocnik, który przechodzi rehabilitację po zerwaniu wiązadeł w kolanie, bynajmniej nie przyjechał do Kluczborka kopać piłki. Zawodnik cały czas pracuje, by jak najszybciej powrócić na bosko po poważnej kontuzji i nie wyklucza tego, że w trakcie rundy wiosennej możemy zobaczyć go w akcji.

Co robiłeś przy Sportowej w ostatnią sobotę?

- Przede wszystkim chciałem zobaczyć się z chłopakami oraz przywitać się z trenerem Tomaszem Asenskym, ponieważ odkąd objął drużynę nie miałem okazji i możliwości się z nim poznać.

Szkoleniowiec zapewne spytał o twój aktualny stan zdrowia, pytamy także i my?

- Od operacji kolana minęło już 10 tygodni, jednak dopiero kilka dni temu zacząłem truchtać. Nie wyobrażałem sobie, że będzie to takie szczęście, lekko sobie pobiegać i nawet kopnąć kilka razy piłkę tą chorą nogą.

Kiedy pojawiłeś się w klubie, żartowano że wyjdziesz na boisko szybciej niż Arkadiusz Milik, a MKS prześcignie w technologiach stawiana na nogi specjalistów z Anderlechtu Bruksela.

- Trudno porównać te dwie sprawy. Milik kontuzji doznał bodajże 9 października i uszkodził tylko jedno przednie wiązadło w kolanie, ja uszkodziłem dwa, i trochę później (17 października przyp. red.). Poza tym mój uraz nie sprowadził się tylko do tego, doszły także problemy z łękotką.

Twój powrót do treningów z zespołem rokowano na maj, będzie szybciej?

- Bardzo ciężko to w tej chwili powiedzieć. Wszystko zależy w zasadzie od jednego, jak szybko to kolano będzie się goić. Na razie - odpukać(!) - wszystko idzie dobrze. Po cichutku liczę sobie, że może nastąpi to za dwa miesiące i zamelduję  się w szatni.

Z tych wyliczeń wychodzi połowa marca. Sporo grania jeszcze nam zostanie podczas rundy rewanżowej.

- Wstępne zalecenia lekarza rzeczywiście mówiły o maju, jako tym, w którym powrócę do meczowego grania. Były to rokowania tuż po tym jak stawiana była diagnoza. Być może uda się i do pierwszych lekkich zajęć wrócę miesiąc wcześniej, oczywiście jeśli nie wystąpią żadne dodatkowe komplikacje.

Zasuwasz więc do gabinetów odnowy?

- Tak. Cały czas chodzę na zajęcia z rehabilitacji. Dodatkowo dużo ćwiczę samemu. Wykupiłem sobie karnet na siłownię i praktycznie jestem na niej codziennie. Zamierzam także regularnie kontaktować się z drużyną, więc teraz powinniśmy się widywać częściej. (Rozmawiał Jacek Nałęcz).

Comeback popularnego "Szewy" byłby sporym wzmocnieniem dla wciąż niezbyt kompletnej kadry MKS-u, nawet, jeśli nastąpić by to miało podczas wiosennego przesilenia. Doskonale pamiętamy z jakimi kłopotami borykaliśmy się u schyłku rundy jesiennej, kiedy plaga kontuzji trzebiła po kolei boiskowe formacje biało-niebieskich. Dziś wypada tylko odpukać i życzyć Michałowi jak najszybszego dołączenia do kolegów.

Fot. własne / www.mkskluczbork.pl

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości